Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 25 grudnia 2011

Długi, czarny płaszcz z Camaieu





Ostatnio marudziłam to tu, to ówdzie, że nie mogę znaleźć żadnego sensownego płaszcza na zimę. W piątek w końcu znalazłam coś, co chociaż w znacznej mierze spełnia moje oczekiwania. Nie jest to wprawdzie gruby płaszcz, ale nie jest też tak cienki, by zupełnie nie nadawał się do noszenia o tej porze roku.

Swój płaszcz udało mi się upolować w Camaieu. Akurat miała miejsce promocja i płaszcz został przeceniony o 50%.

Kolor
Płaszcz jest całkowicie czarny, czyli dokładnie taki, jak chciałam. Owa czerń nie jest tak intensywna, jak mój kożuch, ale mimo wszystko wygląda elegancko.

Materiał
Płaszcz jest wykonany w 100% z poliestru.

Nie drapie
Często się zdarza, że materiał, z którego wykonane są płaszcze, zwyczajnie mnie podrażnia i nie jestem w stanie nosić takiego okrycia. Ten na szczęście mnie nie drapie. Na szczęście nie jest uszyty z wełny, na którą mam uczulenie.

Rozmiar
Najmniejszym dostępnym rozmiarem była S. Ja wprawdzie noszę XS, dlatego obawiałam się, że może się gdzieś brzydko układać, rolować, tworzyć garba. Na szczęście jest idealnie dopasowany do mojej figury i nie jest za duży. Wiem, że np. S z Zary są dla mnie za duże i wyglądam w nich trochę niedbale (źle się na mnie układają). Po raz kolejny widać, że trzeba próbować, a nie kierować się rozmiarem. W Bershce z kolei muszę zaopatrywać się w rozmiar M albo L.

Pasek
Bardzo zależało mi, żeby płaszcz miał pasek i można było podkreślić talię. Nie lubię bezkształtnych ubrań, w których wyglądam jak prostopadłościan.

Grubość
Płaszcz nie jest ocieplany, ale mimo to jest grubszy od przeciętnego płaszcza dostępnego w sieciówkach. Producenci ubrań uznali chyba, że wszystkie jesteśmy Włoszkami i mamy stosunkowo ciepłe zimy.

Promocja
Płaszcz początkowo kosztował 299 zł, ja kupiłam go na promocji i zapłaciłam za niego 149 zł. Myślę, że to bardzo przyzwoita cena jak na płaszcz, ponieważ większość jest dostępna w cenach zaczynających się do 300 zł.

Miła obsługa
Zauważyłam, że w sklepach Camaieu obsługa jest bardzo miła. Panie zawsze podejdą, zapytają się, czy pomóc szukać jakiegoś rozmiaru albo fasonu, ale nie są przy tym nachalne.

Długi
Płaszcz jest długi. Bardzo mi na tym zależało, ponieważ nie chcę przeziębić sobie nerek ani jajników. Poza tym nie muszę się zastanawiać pół godziny, jaki sweter wybrać, żeby nie wystawał spod kurtki. Ponadto mam słabość do długich płaszczy, ponieważ wydają mi się eleganckie.

Ma guziki
Płaszcz zapinany jest na czarne guziki. Poza tym dostajemy jeden guzik w zapasie na wypadek, gdyby któryś niepostrzeżenie nam odpadł.

Kieszenie
Płaszcz zawiera kieszenie, do których można wsadzić np. rękawiczki, dzięki temu nie zapomnimy ich rano, gdy w pośpiechu będziemy wychodziły do pracy/na uczelnię.

Kobiecy i elegancki
Płaszcz według mnie prezentuje się kobieco i elegancko.

PS A Wy lubicie tradycyjne płaszcze, a może wolicie krótkie kurtki? W jakich kolorach wybieracie okrycie wierzchnie na zimę?

niedziela, 11 grudnia 2011

Długa czarna spódnica+bluzka z motywem kwiatowym






Trochę zaniedbałam ten blog, chociaż zdjęcia miałam już dawno zrobione, to jakoś nie miałam czasu, by przysiąść i sklecić krótką notkę. Dzisiaj postanowiłam to nadrobić i pokazać Wam jeden ze swoich ulubionych zestawów na lato:)

Bluzka posiada motyw kwiatowy. Jest czarno-biała, przez co wygląda niezwykle elegancko. Lubię te haftki, które nadają jej charakter gorsetu. Posiada również sznurek pozwalający na związanie się z tyłu e i tym samym uwydatnienie talii, co wygląda niezwykle kobieco:)
Bluzka jest stosunkowo cienka, przez co nadaje się do noszenia w ciepłe, ale nie upalne dni. Wygląda kobieco, ale jednocześnie elegancko, ale nie na tyle by nadawać się jedynie na specjalne okazje.

Jest dopasowana, a ta cecha pozwala mi na łączenie jej z długą czarną spódnicą. W ten sposób uzyskuję efekt gotycki. Wiadomo, ta stylizacja ma niewiele wspólnego z sukniami wiktoriańskimi, ale mimo wszystko odnajduję  w tym połączeniu gotycką cząstkę;)
Bluzkę kupiłam jakiś czas temu w New Yorkerze i zapłaciłam za nią bodajże 40 zł. Akurat trafiłam na promocję:)

Spódnica również pochodzi z New Yorkera, ale upolowałam ją w sierpniu tego roku za jedyne 20 zł. Jak ją zobaczyłam, to od razu wiedziałam, że muszę ją mieć. Bardzo chciałam taką spódnicę, która wygląda kobieco, zwiewnie, w której się nie przegrzeję i w której jednocześnie nie przypominam bezkształtnej bryły Podoba mi się ciekawe marszczenie, takie nieco falbaniaste, u dołu spódnicy. I oczywiście jestem zachwycona kolorem, bo od pewnego czasu mam fazę na czarne rzeczy, które moim zdaniem są idealne na każdą okazję. Zawsze wyglądają elegancko. Spódnica ma jedną wadę: trzeba ją często prasować, ponieważ lubi się "miętolić";)

niedziela, 13 listopada 2011

Ponczo z New Look





* Ponieważ dzisiaj zrobiło się strasznie mroźnie, siedzę w mieszkaniu taka skulona, to narzuciłam na siebie ponczo. Dostałam je jakiś czas temu od babci.

* Ponczo jest marki New Look. Białe przeplatane różowymi, fioletowymi i beżowymi włóczkami. Z jego końców zwisają frędzle utrzymane w tej samej kolorystyce.

* Można je narzucić na bluzkę z krótkim lub długim rękawem

* Zakładane przez głowę. Początkowo trudno było mi się do niego przyzwyczaić, bo nie lubię ciepłych rzeczy zakładanych przez głowę, bo jak zrobi mi się gorąco, to pojawia się problem, jak taki ciuch zdjąć, nie naruszając fryzury.

* Jest ciepłe, czyli wręcz stworzone na chłodne jesienno-zimowe wieczory.

* Absorbuje zapachy, dlatego możemy je spryskać swoim ulubionym zapachem. Na pewno nie ulotni się on po chwili, tylko pozostanie z nami na dłużej.

* Bardzo je lubię ze względu na to, że jest bardzo przyjemne w dotyku. Aż chce się w nie wtulić.

* Zakrywa pośladki, więc nawet jeśli mamy na sobie migrujące spodnie, to nie powinnyśmy się przeziębić i nabawić problemów z pęcherzem moczowym.

* Świetnie wygląda zestawione z jeansami.

* Trochę się mechaci, dlatego wolę je prać ręcznie w misce, żeby uniknąć pozostawienia „farfocli” w bębnie pralki.

* Można je prać w 30 stopniach Celsjusza.

Wpis założycielski


Podczas ostatniego spaceru po centrum handlowym, wpadłam na pomysł, że oprócz dzielenia się z Wami swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi kosmetyków i odkryciami muzycznymi (rock, metal), opowiem Wam co nieco o swojej innej pasji, a mianowicie modzie. Mam 3 szafy pełne ubrań i 3 szafki z butami. Wiem, że może to zdawać się swego rodzaju uzależnieniem, ale nie jest ze mną aż tak źle;) Przestałam rosnąć w wieku 14 lat, ubrania i buty, które od tej pory kupowałam, szanowałam na tyle, że wciąż nadają się do użytku. Ponieważ moda zatacza koła i po kilku latach wracają dawne trendy, to nie wyrzucam ubrań ani butów, dbam o nie i wyciągam za jakiś czas;)

Prawdziwą frajdę sprawia mi zestawianie poszczególnych elementów stroju. Nie zawsze kończy się to sukcesem. W celu uniknięcia wpadek analizuję każdy swój look parokrotnie, często zdarza mi się wyjść z domu w czymś zupełnie innym niż zaplanowałam. Najgorzej jest, gdy zajęcia mam na 8, bo wtedy śpię do oporu i mam niewiele czasu na ewentualne poprawki. Ale na zajęcia się nie spóźniam, czasami tylko uprawia poranny jogging;)

Lubię rzeczy proste i bardzo dziwaczne. Mam w swojej kolekcji czarny sweter z poprzerywanymi rękawami(na pewno go Wam pokażę, to mój ulubieniec;P), jak i tradycyjne czarne bluzki.

Kolory, w których czuję się najlepiej to czerń, brąz, fiolet i róż. Pamiętam komentarz mojego kolegi: „ta muzyka(czytaj metal) nie pasuje do twojej delikatnej natury”. Gdy go zapytałam, co rozumie pod pojęciem „delikatna natura”, to dowiedziałam się, że zdarza mi się ubrać w coś różowego. A ja po prostu zawsze wybieram to, co mi się podoba zarówno w muzyce, jak i w modzie.

Gdybym miała określić swój styl jednym słowem, to powiedziałabym, że jest kobiecy. Dobrze czuję się w kwiatowych motywach. Stroje muszą być dopasowane do moje figury. Dobrze, jeśli podkreślają talię, aczkolwiek nie wszystkie są szyte w ten sposób.