Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 26 lipca 2012

Przejście na jasną stronę mocy


W takie upalne dni ubieram się na luzie. Często łączę bluzkę z krótkim rękawem z krótkimi spodenkami. Nie muszę przejmować się podmuchami wiatru i pilnować, by spódnica przypadkiem nie uniosła się za wysoko;) Krótkie spodenki to wygoda, można w nich przeskoczyć ewentualne przeszkody;)

W mojej szafie dominują krótkie spodenki z jeansu. Lubię je, ponieważ mogę łączyć je z bluzkami w różnych kolorach. Poza tym mam pewność, że bielizna mi nie prześwituje. Na zdjęciu mam na sobie krótkie spodenki ze Stradivariusa. To był dobry zakup, ponieważ mam je już długo, a kolor wciąż jest taki sam jak na początku.

W upały preferuję bluzki z krótkim rękawem. Wolę nie sięgać po bluzki na ramiączkach, ponieważ te lubią się wbijać w ciało, co jest mało komfortowe. Najważniejsze, żeby były wykonane z odpowiedniego materiału. W błękitno-turkusowej bluzce z New Yorkera dominuje bawełna. Rzadko zakładam inne kolory niż czerń, fiolet i czerwień, ale nawet mi zdarza się przejść na jasną stronę mocy. Wtedy sięgam głównie po jakiś odcień niebieskości.

Ot, taki zwykły zestaw, w sam raz na spacer z psem.

PS A Wy jaki strój wybieracie w takie gorące dni?

karminowe.usta

poniedziałek, 23 lipca 2012

Czerwony, cienki płaszcz


Ostatnio było nieco chłodniej, dlatego mogłam sięgnąć po wiosenne kurtki i płaszcze. Szczerze mówiąc żałuję, że się ociepliło, ponieważ jestem zimnolubna;) Parę dni temu przypomniałam sobie o swoim czerwonym płaszczu z Orsaya. Wiosną nie dane było mi się nim nacieszyć. Miałam go na sobie zaledwie raz, bo albo było za ciepło, albo za zimno. Temperatur pośrednich brak.

Postawiłam na krwistą czerwień. Pięknie kontrastuje z moją bladą cerą. Poza tym jest kobieca, ponadczasowa i fantastycznie ożywia.

Najbardziej lubię ją zakładać do czarnych spodni bądź krótkich spódnic. Wówczas wygląda to tak, jakby płaszcz był moją „sukienką”.

Płaszcz jest dosyć cienki. Podoba mi się kształt i wielkość dekoltu. Gdy jest chłodniej lub wieje, zawsze można sięgnąć po apaszkę.

Płaszcz można nosić do butów na obcasie, jak i zwykłych balerinek. Ostatnimi czasy lepiej czuję się w płaskim obuwiu.

Podoba mi się, że płaszcz posiada pasek, którym można się przewiązać w talii i tym samym podkreślić swoją figurę.

Jego guziki są sprytnie ukryte, co także dodaje mu uroku:) Posiada kieszenie, do których można włożyć komórkę czy pomadkę.

PS Nosicie takie płaszcze czy wolicie krótkie kurtki? Jakiego koloru jest Wasze tegoroczne nakrycie wierzchnie?:)

niedziela, 15 lipca 2012

Czerwona, rozkloszowana spódnica


Uwielbiam różne odcienie czerwieni, co można zauważyć chociażby po moim nicku;) Wiosną moje uczucie do tego odważnego, a zarazem kobiecego koloru odżyło ze zwielokrotnioną siłą. W związku z tym zaczęłam kupować różne części garderoby w odcieniach żywej czerwieni. W ten sposób do mojej szafy trafiła czerwona spódnica Mohito.

Jej atutem jest nie tylko kolor przywodzący na myśl pomidorowe skojarzenia. Jestem dosyć drobna, zawsze chciałam mieć szerokie biodra. Niestety, bez problemu mieszczą się w rozmiarze 34. Rozkloszowane spódnice dodają nam paru cm w biodrach, dlatego bardzo lubię ten fason. Czuję się w nim kobieco.

Rozkloszowane spódnice, podobnie jak czerwone usta, to symbol lat 50. Kojarzą się z ideałem kobiecości, czyli Marilyn Monroe. W przypadku spódnicy z Mohito trzeba uważać na wiatr. Dzisiaj o tym zapomniałam i spódnica niespodziewanie zaczęła unosić się do góry, na szczęście zdołałam interweniować. Mam szybki refleks. Potem już cały czas trzymałam ręce blisko tułowia;)

Do takich spódnic najlepiej pasują buty na obcasie, ale ja postawiłam na czarne baleriny nawiązujące do stylu retro. Ostatnio pokochałam płaskie obuwie.

Myślę, że spódnica świetnie się nada na imprezę tematyczną. Mam przed oczyma stylizację na pin-up girl, ale do jej realizacji brakuje mi białej koszuli w kropki, którą mogłabym związać nad pępkiem i materiałowej białej opaski (również w kropki:D).

Bardzo dobrze się czuję w rozkloszowanych spódnicach, dlatego planuję zakup kolejnej:)

PS A Wy nosicie rozkloszowane spódnice? Lubicie klimat lat 50.?

karminowe.usta

piątek, 13 lipca 2012

Zielona kurtka z ćwiekami


Na co dzień preferuję raczej ciemne kolory. Gdy tylko robi się chłodniej, chętnie ubieram kurtkę ze skóry ekologicznej bądź też tę nawiązującą do klimatów wojskowych. Dzisiejsza notka będzie poświęcona tej drugiej.

Dobrych parę lat temu kupiłam w New Yorkerze ciemnozielone spodnie. Kolorem nawiązują one do mundurów wojskowych. Bardzo lubię takie militarne klimaty w ubiorze, chociaż jestem pacyfistką;) Do spodni dołączony był pasek z ćwiekami. W tych spodniach zaliczyłam parę rockowych koncertów. Z czasem zamarzyła mi się ciemnozielona kurtka z ćwiekami.

Długo takiej szukałam, aż w końcu przypadkowo natknęłam się na takową podczas letnich wyprzedaży w New Yorkerze. Jest bardzo wygodna i stworzona na chłodniejsze letnie wieczory. Na przełomie czerwca i maja narzucałam ją na czarne bokserki, i tak przyodziana wyruszałam na koncerty. Kurtka jest bardzo wygodna. Można w niej skakać. Materiał przepuszcza powietrze. Nie jest zbyt twardy, dzięki czemu nie krępuje ruchów.

Pomysłowe kieszenie są bardzo pojemne. Początkowo myślałam, że to tylko atrapy. Ale okazało się, że to prawdziwe kieszenie. Spokojnie mogę włożyć do nich portfel, komórkę i klucze. Nie muszę się obawiać, że wypadną, ponieważ wyposażone są w „zapinkę”:)

Ćwieki nadają kurtce rockowego charakteru. To zdecydowanie mój styl. Kurtki nie łączę ze spodniami w tym samym kolorze, ponieważ co za dużo to niezdrowo. Najczęściej zestawiam ją z czarnymi jeansami i baletkami w tym samym kolorze. To wygodny zestaw, stworzony na wiosenno-letnie koncerty na świeżym powietrzu.

PS Lubicie militarne klimaty w ubiorze? Czy podobają Wam się ćwieki?

czwartek, 12 lipca 2012

Czarna opaska z kokardką

Uwielbiam opaski. Mam słabość zwłaszcza do tych nieco udziwnionych. Kokardki, pióra, kwiaty zachęcają mnie do zakupu.  Mam w swojej kolekcji kilkanaście opasek. W większości przypadków stawiam na czerń. Ciężko jest mi zawsze znaleźć solidną opaskę, ponieważ mam włosy do pasa, które są ciężkie. Większość akcesoriów do włosów dostępnych na rynku jest na nie za słaba i po prostu pęka.

Moja słabość do opasek rozpoczęła się już w dzieciństwie. Wszędzie było mnie pełno. Lubiłam wspinać się na drzewa,  robić fikołki na trzepaku, zwisać na linie przymocowanej do grubej gałęzi i kopać piłkę wraz z chłopakami. Jednocześnie zawsze chciałam mieć długie włosy, a te przeszkadzają. Opaska sprawia, że kosmyki nie ograniczają mojego pola widzenia. 

Opaska-bohaterka dzisiejszej notki jest jedną z moich ulubionych. Kupiłam ją zupełnie przypadkowo. Pewnego wiosennego popołudnia udałam się na zakupy spożywcze, gdy opuszczałam hipermarket, rozpętała się niezła wichura. Miałam rozpuszczone włosy, które ciągle zawiewało na twarz. Był to dla mnie spory dyskomfort, dlatego gdy weszłam do pobliskiego Rossmanna po szampon i zobaczyłam tę opaskę na promocji, wzięłam ją bez wahania. Założyłam ją od razu po odejściu z kasy. Choć często po nią sięgam, to wciąż wygląda jak nowa, a zapłaciłam za nią zaledwie 3 zł.

Mamy tu do czynienia z grubszym i elastycznym plastikiem, na który nawinięto czarną, gładką wstążkę. Z boku doczepiono również zawiązaną kokardkę. Czarny kolor nadaje opasce elegancji, a kokardka sprawia, że jest ona jednocześnie dziewczęca.




PS Lubicie nosić opaski? Jeśli tak, to na jakie stawiacie? Materiałowe, plastikowe, a może metalowe? Jaki kolor preferujecie?