Ostatnio było nieco
chłodniej, dlatego mogłam sięgnąć po wiosenne kurtki i płaszcze.
Szczerze mówiąc żałuję, że się ociepliło, ponieważ jestem
zimnolubna;) Parę dni temu przypomniałam sobie o swoim czerwonym
płaszczu z Orsaya. Wiosną nie dane było mi się nim nacieszyć.
Miałam go na sobie zaledwie raz, bo albo było za ciepło, albo za
zimno. Temperatur pośrednich brak.
Postawiłam na krwistą
czerwień. Pięknie kontrastuje z moją bladą cerą. Poza tym jest
kobieca, ponadczasowa i fantastycznie ożywia.
Najbardziej lubię ją
zakładać do czarnych spodni bądź krótkich spódnic. Wówczas
wygląda to tak, jakby płaszcz był moją „sukienką”.
Płaszcz jest dosyć
cienki. Podoba mi się kształt i wielkość dekoltu. Gdy jest
chłodniej lub wieje, zawsze można sięgnąć po apaszkę.
Płaszcz można nosić do
butów na obcasie, jak i zwykłych balerinek. Ostatnimi czasy lepiej
czuję się w płaskim obuwiu.
Podoba mi się, że
płaszcz posiada pasek, którym można się przewiązać w talii i
tym samym podkreślić swoją figurę.
Jego guziki są sprytnie
ukryte, co także dodaje mu uroku:) Posiada kieszenie, do których
można włożyć komórkę czy pomadkę.
PS Nosicie takie płaszcze
czy wolicie krótkie kurtki? Jakiego koloru jest Wasze tegoroczne
nakrycie wierzchnie?:)
na pewno przyciągasz niejedno spojrzenie w tym płaszczyku ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda;)
Usuń